Tytułową bohaterkę poznajemy gdy kolega z gimbazy zmusza ją do przyjścia do klubu mahjonga, chociaż mocno się opiera i twierdzi, że nie umie grać. Jako, że fabuła nie obfituje w nadmiar nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale tego na ogół można się spodziewać, bardziej chodzi o styl niż sam rezultat, to oczywiście okazuje się świetną zawodniczką. No, nie do końca świetną - nie umie wygrywać, umie za to idealnie równać swój wynik. Prostą grą myślową zostaje wmanewrowana w ogranie całego klubu, w tym lokalnej mistrzyni zawodów gimbazjalnych (Nodoka, ta z różowymi włosami). Trochę dramy i Saki dołącza do klubu, i tu w zasadzie zaczyna się akcja właściwa, no bo jedziemy na eliminacje mistrzostwa kraju.
Główna fabuła jest pretekstowo-sztampowa, ale nie oczekiwaliśmy niczego innego, wszak to seria sportowa, one na ogół tak mają. Za to jest trochę wątków pobocznych intro- i retrospekcji, które nadają większości bohaterek jakiejkolwiek głębi, akurat na tyle, żeby niektóre były ciekawe, a reszta w ogóle była istotami ludzkimi, między którymi istnieją jakieś relacje.
Większą część czasu zajmuje rozgrywka i tu mamy wspomniane power levele i dziwne umiejętności, ale przede wszystkim całkiem sporo wprawnie położonego suspensu. Jesteśmy w stanie sympatyzować z bohaterkami, widzimy ich walkę, pokonywanie trudności a czasem mamy radosną wizualizację z zupełnie innej płaszczyzny, w sumie mogło ich być więcej a pod koniec ciekawsze, bo w finałowej partii ciągnącej się dobre 6 odcinków, trochę za często pojawiała się jedna scena, nawet jak na serię o stolikowej grze.
Co do umiejętności to mamy całkiem ciekawy przekrój - od liczenia prawdopodobieństw jak komputer, przez odtwarzanie z pamięci milionów widzianych gier, sprawianie, że ludzie nas nie zauważają, po łamanie ducha i wyciąganie zawsze tego co potrzebne.
Oczywiście im dalej w las tym przeciwniczki robią się dziwniejsze, chociaż jeszcze w granicach rozsądku.
A, i co może niektórym przeszkadzać, to takie yuri-nie yuri. Przez połowę czasu, gdy nie grają 90% postaci leci na siebie. Głównie polega to na zerkaniu, czerwienieniu się i płakaniu, no ze 2 razy ktoś się przytulił. Rozumiem że to może męczyć.
Technikalia:
Kreska jest ładna, czysta, nie olśniewa, ale też nie przeszkadza. Seiyu jak dla mnie dobrze dobrane, wyraziste tam gdzie trzeba i pasują do postaci. Animacja jest płynna, ładnie używa cgi tam gdzie to pasuje i w dodatku to jest ładne cgi. Momentami wychodzą jakieś kiksy, ale jest ich niewiele i zasadniczo nie psują przyjemności z oglądania. Ścieżka dźwiękowa jest dobrze dobrana klimatem, ładnie buduje napięcie.Z piosenkami to już tak 50/50, ale to kwestia gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)