sobota, 14 czerwca 2014

Saki

Wiecie albo i nie (z trójki czytających tego bloga to może jedna osoba wie), ale mocno fanowałem Madazumo Naki Kaikau (The Legend of Koizumi), do którego podszedłem po zobaczeniu jednej ze stron na 4chanie (duuuży spoiler). I trochę się wtedy zainteresowałem mahjongiem, nie na tyle żeby znać zasady, ale tka +/- ogarniać. O Koizumim może coś więcej kiedyś napiszę, na początek polecam zerknięcie na OVA (kiedyś były na yt), czemu o nim wspominam? Bo pod względem prowadzenia akcji Saki jest baaaardzo podobne. Zamiast możnych tego świata mamy licealistki, które przez 90% czasu gdy nie grają lecą na siebie, i mamy power levele i specjalne moce w dzikich ilościach, a i fanserwis.





Tytułową bohaterkę poznajemy gdy kolega z gimbazy zmusza ją do przyjścia do klubu mahjonga, chociaż mocno się opiera i twierdzi, że nie umie grać. Jako, że fabuła nie obfituje w nadmiar nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale tego na ogół można się spodziewać, bardziej chodzi o styl niż sam rezultat, to oczywiście okazuje się świetną zawodniczką. No, nie do końca świetną - nie umie wygrywać, umie za to idealnie równać swój wynik. Prostą grą myślową zostaje wmanewrowana w ogranie całego klubu, w tym lokalnej mistrzyni zawodów gimbazjalnych (Nodoka, ta z różowymi włosami). Trochę dramy i Saki dołącza do klubu, i tu w zasadzie zaczyna się akcja właściwa, no bo jedziemy na eliminacje mistrzostwa kraju.


Główna fabuła jest pretekstowo-sztampowa, ale nie oczekiwaliśmy niczego innego, wszak to seria sportowa, one na ogół tak mają. Za to jest trochę wątków pobocznych intro- i retrospekcji, które nadają większości bohaterek jakiejkolwiek głębi, akurat na tyle, żeby niektóre były ciekawe, a reszta w ogóle była istotami ludzkimi, między którymi istnieją jakieś relacje.




Większą część czasu zajmuje rozgrywka i tu mamy wspomniane power levele i dziwne umiejętności, ale przede wszystkim całkiem sporo wprawnie położonego suspensu. Jesteśmy w stanie sympatyzować z bohaterkami, widzimy ich walkę, pokonywanie trudności a czasem mamy radosną wizualizację z zupełnie innej płaszczyzny, w sumie mogło ich być więcej a pod koniec ciekawsze, bo w finałowej partii ciągnącej się dobre 6 odcinków, trochę za często pojawiała się jedna scena, nawet jak na serię o stolikowej grze.


Co do umiejętności to mamy całkiem ciekawy przekrój - od liczenia prawdopodobieństw jak komputer, przez odtwarzanie z pamięci milionów widzianych gier, sprawianie, że ludzie nas nie zauważają, po łamanie ducha i wyciąganie zawsze tego co potrzebne.
Oczywiście im dalej w las tym przeciwniczki robią się dziwniejsze, chociaż jeszcze w granicach rozsądku.

A, i co może niektórym przeszkadzać, to takie yuri-nie yuri. Przez połowę czasu, gdy nie grają 90% postaci leci na siebie. Głównie polega to na zerkaniu, czerwienieniu się i płakaniu, no ze 2 razy ktoś się przytulił. Rozumiem że to może męczyć.


Technikalia:

Kreska jest ładna, czysta, nie olśniewa, ale też nie przeszkadza. Seiyu jak dla mnie dobrze dobrane, wyraziste tam gdzie trzeba i pasują do postaci. Animacja jest płynna, ładnie używa cgi tam gdzie to pasuje i w dodatku to jest ładne cgi. Momentami wychodzą jakieś kiksy, ale jest ich niewiele i zasadniczo nie psują przyjemności z oglądania. Ścieżka dźwiękowa jest dobrze dobrana klimatem, ładnie buduje napięcie.
Z piosenkami to już tak 50/50, ale to kwestia gustu.

Podsumowanie:

Całkiem sympatyczna seria sportowa, fabularnie z głównego nurtu. Jeśli macie trochę wolnego czasu i lubicie ciągnące się walki to polecam, chociaż to pierwsze anime, które było dla mnie zbyt długie. 2 ostatnie odcinki z obozem szkoleniowym mogły wyjść później jako ova, były lekko męczące.

NIECH GRA WAS POCHŁONIE!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)