sobota, 13 września 2014

Tydzień z anime: Maoyuu Maou Yuusha

Na sobotę, bo weekend to dobry moment żeby zacząć, akurat jest chwila i energia, więc zaczynam tydzień z anime. Od razu się przyznaję, że pomysł na tydzień z kompletnymi seriami podebrałem od Shourii i do doboru pierwszego tytułu też mnie nieco zainspirowała, bo wypłynął gdzieś w dyskusji a wpadł mi w oko gdzieś w dyskusji na tt Mazok i Mirzki. I zdecydowanie jest to jedna z ciekawszych pozycji jaką zdarzyło mi się widzieć.



Po pierwsze mamy do czynienia z anime zajmującym się ekonomią i ekonomią polityczną w skali makro, co nie jest szczególnie częste, w sumie z serii zajmujących się tematyką ekonomiczną kojarzę tylko Spice & Wolf, które czeka na dłuższą chwilę na obejrzenie. I serie te są ze sobą porównywane, ba, główne role obsadzono tymi samymi aktorami. Ale, ale, od początku.
Mamy świat fantasy, w którym toczy się wielka wojna ludzi z demonami. Bohater razem z trójką towarzyszy rusza by pokonać Władcę Demonów. Odłącza się od nich i sam dociera do zamku. Jakby ktoś nie zauważył to te pierwsze sceny, w sumie większy kawałek pierwszego odcinka w którym poznajemy główne postaci krzyczy do nas "GRALIŚMY W DRAGON QUEST, HEJ, DRAGON QUEST", tak jakby ktoś nie zauważył miliona innych nawiązań do tej gry, które w któryś napisach ktoś wyjaśnia (cudne nawiązania np w D-Frag! czy Daily Lives of High School Boys). Władca okazuje się Władczynią, o potężnych walorach i dużej ilości oleju w głowie. Proponuje Bohaterowi uratowanie świata bez rozlewu krwi i tu dopiero wszystko sie zaczyna.
Zastanawiacie się pewnie czemu piszę te słowa z wielkich liter? Ano temu, że postaci nie mają tu imion, główny bohater to po prostu Bohater a jego partnerka to Władca Demonów. I tak mają wszyscy, od parobków, przez kupców aż po królów.


A czemu w ogóle warto się za to brać?
Fabuła obejmuje owo zmienianie świata poprzez zmianę ekonomii i jego dynamiki, wrzucanie nowych idei w społeczeństwo które jako żywo stara się być kopią schyłkowego średniowiecza. Nie jestem ekonomistą i autor chyba też nie był, więc pewne rzeczy przy bliższym przyjrzeniu wypadają nierealistycznie, a samo tempo rzucania pomysłami jest dość duże. Poza tym mamy spore skoki czasowe, które akurat są konieczne ze względu na wdrażanie pomysłów. Nie wiem czy to wina oryginalnej LN czy anime starało się upchnąć jak najwięcej mogło, ale momentami jest wrażenie lekkiego przepakowania pomysłami i skokami w czasie, ale nie przeszkadza połapać się w fabule. No i mamy naprawdę duuużo postaci, z których niektóre są ciekawe, inne są kliszami, ale wszystkie mają do odegrania jakąś rolę, no może poza mała pokojówką, ale jest słodka :D
Mimo wszystko całość jest uporządkowane i nie ma problemu z gubieniem się w wątkach. Niekiedy pomaga też postać artykułująca sytuację, ale wtedy gdy jest to konieczne i wyjaśnia jakis głębszy koncept w tle.
Poza wątkiem ekonomicznym mamy też społeczny no i oczywiście romansowy. Romans jakkolwiek momentami mocno komediowy i niezdarny nie jest wciskany na siłę i nie irytuje, jest miłym dodatkiem.


Trochę o oprawie. Kreska jest dość typowa, klarowna, z ładnie dobraną paletą kolorów, żadnych szczególnych ekstrawagancji w projektach postaci. Za to tła. Tła to magia. Brak wyraźnych konturów, malowanie plamami, czystej wody impresjonizm! Do tego całkiem sporo wizualizacji na mapach, matach bardzo ładnie stylizowanych i dopracowanych.
Muzycznie mamy przyjemny opening, spokojny, wpadający w ucho i warto zwrócić uwagę na kończący go obrazek, jako ending utwór kojarzący się nieco z kościelnymi chórami, na pograniczu ambientu. Poza tym muzyka jest przyjemna, ładnie podkreśla obraz.
Aktorsko i produkcyjnie mamy ekipę od Spice & Wolf, czyli w głównych rolach FukuJun i Ami Koshimizu (grała też Ryuko w Kill la Kill) a reżyseruje Takeo Takahashi.

Pomimo drobnych potknięć fabularnych jest to zdecydowanie bardzo dobra i warta polecenia seria, chociaż 12 odcinków pozostawić może lekki niedosyt a zakończenie jest półotwarte. Mam nadzieję, że pojawi się kolejna seria, rozwijająca niektóre wątki. Tymczasem miłego seansu.

2 komentarze:

  1. Jakoś Ci nie ufam, że dobre, ale, damn, TE MELONY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fajne są :D A animu obadaj, jest fajne a przynajmniej przyzwoite+ i nie obraża inteligencji widza, najwyżej pewne rzeczy trochę za bardzo upraszcza, ale welp, to animu a nie wykład ekonomii

      Usuń

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)