poniedziałek, 16 czerwca 2014

Saki: Zenkoku-hen

Po 5 latach Saki doczekało się kontynuacji, fakt faktem, ja obie serie zmaratonowałem jedna po drugiej. Po drodze wyszedł jeszcze spin-off - Achiga-hen, który niebawem łyknę. Jeśli poprzednia seria wam się spodobała, to na tej się nie zawiedziecie, no może pod względem długości, ale pretensje do pani Ritz Kobayashi, że tak wolno pracuje i nie ma za bardzo czego ekranizować...








Pierwsze odcinki pokazują nam dużo nowych bohaterek, niektórych więcej, niektórych mniej, ale głównie tyle. No jeszcze kilka flashbaków z mieszanego obozu treningowego, którym zakończyła się pierwsza seria.
Ogólnie rzecz biorąc dostajemy więcej tego samego, ale nie do końca, nie ma już tyle tego pseudo-yuri. Jest za to więcej rozsądnych relacji, głównie w drużynach nowych rywalek, które są dość ciekawe, trochę w stronę tej ekstrawagancji co Ryuumonbuchi w pierwszej serii - mamy szkołę kapłanek, lolit (w modowym znaczeniu), szkołę,która wystawia samych uczniów z wymiany (niestety nie grają w tej serii), kilka bardziej tradycyjnie japońskich.
Oprócz tego oczywiście pojawiają się prawie wszyscy starzy znajomi czy to Ryuumonbuchi właśnie, czy inne dziewczęta z poprzedniego finału.




Budowanie napięcia jest równie dobrze pociągnięte w poprzedniej serii - momentami można się spocić i podenerwować, chociaż z góry pewne rzeczy wiadomo. Szkoda tylko, że przez 13 odcinków, dowiadujemy się o 2 szybkich wygranych i oglądamy potem cały jeden mecz, ciągnący się przez ok 10. Tak, dobrze czytacie - cała ta seria to w zasadzie jeden mecz, kwalifikujący do półfinałowej 8.
Jak napisałem we wstępie - autorka mangi się nie spieszy - na dzień dzisiejszy jest 11 tomów (znalazłem 127 rozdziałów) z czego Zenkoku-hen kończy się chyba na 99. Manga wychodzi od 2006, na kolejne anime w tym tempie poczekamy chyba znowu 5 lat...

Technikalia:

Kreska jest podobna, cgi też, ale mam jakieś takie wrażenie lepszego wykonania, nie jakiejś istotnej zmiany tylko wszystko jest po prostu lepiej, no i nie zauważyłem tym razem żadnych kiksów w animacji.
Aktorstwo równie solidne co poprzednio.
Muzycznie równie dobrze, ścieżki pasują do drużyn i mocno budują napięcie, zwłaszcza w trakcie 4 rozgrywki, wtedy wychodzi cała miodność tej serii, piosenki o kreskę wyżej niż poprzednio.



Podsumowanie:

Szkoda, że tak krótko... ;/ Poza tym więcej tego co dobre, mniej tego co mogło męczyć, jeśli lubiliście poprzednią serię tą oglądajcie koniecznie!


2 komentarze:

  1. W kwestiach mahjongowych Akagi Shigeru zawiesił poprzeczkę cholernie wysoko - noty może nie ma u mnie idealnej, ale oglądało się genialnie i często sobie do niego wracam. Zresztą jest to chyba jedyne "sportowe" anime, które pochłonąłem w takim tempie, od innych na razie trzymam się na dystans... A tutaj jeszcze mi piszesz, że nie ma yuri, no weeeź. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było pseudo-yuri (lubię yuri, żeby nie było) i było momentami strasznie męczące. Hej, czerwieńmy się i nie patrzmy sobie w oczy, w co drugiej scenie, przez 10 odcinków, derp... xD Ale co kto lubi.
      Z Akagi zapoznam się wkrótce.
      Z ciekawości sprawdziłem Mudazumo i nope, od roku 0 nowych rozdziałów, 2 tomiki nieprzetłumaczone T__T

      Usuń

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)