wtorek, 14 października 2014

Amagi Brilliant Park - pierwsze wrażenia

KyoAni w końcu coś zrobiło i jest w całkiem niezłej formie. To nie jest uciekanie w moeizm, czuć trochę ten stary feel, gdy nie bali się eksperymentów. Jest dobrze, jest zaskakująco dobrze.



Naszego mc poznajemy, gdy nowa koleżanka z klasy próbuje zrobić mu z głowy pękniętego arbuza... Muszkietem, wyjętym chyba z młotkoprzestrzeni. Siya Kanie ma jedną sznasę by przeżyć, iść z nią na randkę do parku rozrywki. Paku rozrywki, który jak się okazuje sypie się, bardzo.
Tytułowy Amagi Brilliant Park zamieszkują wróżki, prawdziwe wróżki, takie z krainy magii. I nie mają gdzie iść, więc wkręcają mc w posadę dyrektora, żeby postawić biznes na nogi.


Jest ładnie i kolorowo, do tego staranna kreska i projekty postacji, czyli to do czego KyoAni nas przyzwyczaiło. Do tego ciekawa praca kamery, zabawy ze światłem i drganiem. I spodziewam się więcej eksperymentów, czyli trochę powrót do korzeni, gdy nie bali się robić dziwnych rzeczy.
Jest dobrze.
Do tego przyjemne piosenki tak na początek jak i koniec, raczej świeże głosy i reżyser, który na koncie ma trochę roboty przy adaptacjach Keyowskich gier i drugi sezon Full Metal Panic. Ach, i to adaptacja LNki, pana Shoji Gatoh, który napisał właśnie Full Metal Panic i pracował przy Hyouce.


Ogólnie nie miałem żadnych oczekiwań, a dostałem zabawną, momentami szaloną serię trochę kojarzącą sie z NouKome, ale tylko troszeczkę. No i sprawdzający się na ogół motyw - weźmy człowieka z czapy i niech ogarnie nam biznes bo inaczej umrzemy, nie widziałęm jeszcze niczego złego z tego gatunku, no ale pewnie do czasu. Póki co polecam zdecydowanie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)