niedziela, 12 stycznia 2014

Pierwsze wrażenia - Sekai Seifuku: Bouryaku no Zvezda

Mała dziewczynka podbijająca świat, o tym jest ta seria, przynajmniej tak była zapowiadana i póki co tak wygląda. Mała dziewczynka, która podbije świat. Dokładnie tym zostajemy poczęstowani na samym początku.





Po tym wstępniaku cofamy się parę kroków i widzimy naszego bohatera-łamagę, chyba z jego perspektywy będzie śledzić wydarzenia. Jimon Asuta uciekł z domu i jest głodny.


I ma pecha, bo na ulicy zaskakuje go stan wojenny 2 stopnia, ok. Wszystkie sklepy są zamknięte, a nawet jak coś się otwiera, to okazuje się, że ma tylko drobne, hłe hłe.




Dość na dwa mochi, z których okrada go po chwili mała dziewczynka



Ale po chwili rozmowy, dość ciekawej zresztą oferuje mu inne w zamian za przysięgę wierności.
Kolejna rozmowa i loli ucieka a Jimon prawie ginie jak idiota.


Ok. Oczywiście tajemnicza wybawicielka szuka wiadomej loli. Po chwili pojawia się coraz więcej dziwnych, kojarzących się ze starymi bondami osób.

Firmowe powitanko


Dlaczego mamy stan wojenny? Bo wielki potwór robi zadymę w parku.





Który po zniszczeniu rozsypuję się w morze słodkich, uśmiechniętych kuleczek. xD
A wojsko bierze na celownik wiadomo kogo.


Na szczęście odsiecz przybywa szybko. Kate mówi, że w przeciwieństwie do zabawki, Jimon jest niezastąpiony, hmmm, zupełnie odwrotnie niż dowolny evil overlord.


Najlepszy fanserwis


Pan ma przybite "Podbity"

Ten symbol wyglada jak połączenie gwiazdy Dawida, oka opatrzności (tudzież symbolu Iluminatów) i kilku innych rzeczy, miły smaczek.



Kolega przypadkiem włączył potwora.
Nasza loli-imperator jest łaskawa, zamiast kary śmierci zasądza brak kolacji przez tydzień.
I słodziutka piosenka z szalonymi animacjami.



W scenie po napisach pojawiają się przeciwnicy:


W skrócie:

Zaskoczyło mnie. Świetnie napisane dialogi. Dizajn postaci miodzio, niby dużo golizny, ale jakoś nie rozprasza, jedyny solidny fanserwis to loli stópki. Spodziewałem się czegoś w stylu yattamana - zła, podziemna organizacja, której się wiecznie nie udaje, tyle, że szefem jest mała dziewczynka. A co dostałem?
Pokręconą akcję, dialogi przemycające mądre myśli, odwrócone klisze, całkiem dobre tempo opowieści, absurdalny humor (tego się akurat spodziewałem). Aktorzy są dobrze dobrani i każda z głównych postaci mówi w charakterystyczny, zwracający uwagę sposób. Dobrze dopasowany podkład muzyczny.

Rokowania:

MAY THE LIGHT OF ZVEZDA SHINE THROUGHOUT THIS WORLD! Jak dla mnie zapowiada się na najlepszy tytuł akcyjno-komediowo-absurdalny w tym sezonie.

3 komentarze:

  1. Wygląda niemożliwie głupio. Nie wiem, czy to wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dunno, ale skoro kupeliona dałaś radę to to spokojnie. ;)
      Foraski się ropływały, że Hana Kanazawa z hiroszimskim dialektem, ale się nie znam. Tyle ile się osłuchałem, to ta seria, to chyba najsolidniej zrobiony voice acting z tego sezonu. I starałem się nie spoilować żartów, bo są naprawdę na niezłym poziomie.

      Usuń
  2. oook w trakcie przeszłam od "omg, ja chcę" przez "yyyy, ale że co?" i ostatni obrazek z designami dziewczyn to znowu "omg ja chcę" xD - Aga

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)