czwartek, 10 lipca 2014

Aldnoah.Zero - pierwsze wrażenia

Pierwsze mechy jakie w tym sezonie oglądałem. Mechy najbardziej hajpowane i przede wszystkim, nowa Kalafina czyli nowa seria za której pomysłem (!), pomysłem a nie reżyserią stoi Gen Urobuchi.



Mamy więc sobie świat, w którym Apollo 17 odkryła na Księżycu dziwne pozostałości obcej cywilizacji, portal prowadzący na Marsa, więc lecą, odkrywają super technologię i zrywają kontakty z Ziemią na kilkadziesiąt lat. Potem tłuką się z macierzystą planetą o Księżyc, tak, że w 1999 portal wybucha i satelita Ziemi wygląda jak druga Gwiazda Śmierci, ta z Powrotu Jedi. I niby jest pokój, ale dzieciaki w liceum mają zajęcia z PO polegajace na prowadzeniu mechów, fock yeah, chciałbym mieć takie PO :D


Akcja zawiązuje się w roku 2005, gdy marsjańska księżniczka przylatuję na Ziemię jako ambasador dobrej woli. Tzn. najpierw ogląda ją sobie z orbitalnej fortecy gawędząc z chłopakiem zgarnietym podczas ostatniej wojny i wcielonym do ichniego wojska. Niebo jest niebieskie, whoa! Ale w sumie nie ma powodów by jej nie lubić. Wg MALa ta dwójka będzie jednymi z głównych bohaterów, trzecim jest japoński licealista z bardzo nieogarniętą siostrą.


Przylatuje sobie ta księżniczka, jedzie bielutką pancerną limuzyną, gdy jacyś sprytni terroryści, ciekawe po czyjej są stronie, odpalają w jej stronę elegancką salwę pocisków manewrujących. Czy przeżyła? Nie wiadomo, ale skoro skory do spoilerów MAL umieszcza ją jako main, to pewnie tak... W każdym razie zawiązanie akcji, mocno kojarzy mi się z takim klasykiem jak Daimos.


Załogi orbitalnych twierdz od razu stwierdzają, ze ta zniewaga krwi wymaga, więc szarżują na ziemię. Wiecie jaki efekt wywołuje duża masa uderzająca z orbity o powierzchnię? Ostatnio miało to miejsce w okolicach Tunguski na Syberii, jakieś 100 lat temu. No to mamy to samo razy 19. Jeden ląduje w Stanach, w Nowym Orleanie, oczywiście ten pokazują, co zabawne emisja odcinka miała miejsce 4 lipca, trololo amerykanie, smacznego grzybka.


Czyli będziemy mieli kolejne wojenne mecha, w sumie ostatnio raczej mecha o walce z obcymi z kosmosu, więc trafia w niszę. Wykonanie bardzo dobre, zwłaszcza CG nie razi, na stop klatce po przyjrzeniu da się zauważyć, oglądając się łądnie wtapia. Do tego przyjemna gra światłami.
W głównych rolach znowu Natsuki Hanae i Sora Amamiya (w tym sezonie też w Tokyo Ghoul i Akame ga Kill! czyli wszystkich tych dużych, hajpowanych tytułach), dopełnia Kensho Ono (Kuroko no Basket, Magi). Słucha sie ich bardzo przyjemnie. Muzycznie też jest dobrze, Hiroyuki Sawano odwala kawał dobrej roboty, a piosenka pod grzybkiem budziła we mnie słuszne skojarzenia z Kill la Kill, przy którym odwalił kawał genialnej roboty. No i na deser mamy opening, który wykonuje Kalafina <3 TYLE DOBRA!
Zapowiada się nieźle, nawet jeśli fabularnie gdzieś zjedzie to wykonanie jest top notch, można oglądać.

Na deser kolejny trolling od twórców, scena z dziećmi życzącymi sobie pokoju na świecie patrząc na spadające gwiazdy (marsjańskie lądowniki z żądną krwi armią) Te tła!


2 komentarze:

  1. O ile ostatnio rzeczy robione przez Urobutchera nie powaliły mnie na kolana (niech wróci do pisania VN/LN, anime jest dla Niego zbyt grzeczne), o tyle mam nadzieję, że ta seria będzie co najmniej dobra. Skoro w dodatku reżyserem jest gość od Fate/Zero, to może coś z tego będzie.
    Swoją drogą, Urobuchi był reżyserem czegoś ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda na jedną z lepszych w tym sezonie, tylko Barakamon bardziej mi sie podobał póki co...
    W sumie to nie reżyserował, tylko script i series composition, ale tutaj jest tylko jako creator

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)