piątek, 11 lipca 2014

Shirogane no Ishi: Argevollen - pierwsze wrażenia

Kolejne mecha w tym sezonie, tym razem zamiast chłodnego mc dostajemy ciapowatego, narwanego mc, jej, jak dawno tej kliszy nie było. Przynajmniej i te mechy są ładne. (Tak Nobunaga the fool, patrzę na ciebie)



Fabuła nie porywa. Mamy dwa państwa, jedno am surowce, drugie trochę mniej, oba mają potężne armie i mechy. Wiadomo jak to idzie dalej. Poza surowcami Arandach ma też niezdobyty, do czasu, fort, który akurat jest atakowany. Z jednej strony przez wraże siły nieprzyjaciela, z drugiej przez bucowatych starych generałów, którzy uciekną jak tylko walka zacznie się na serio, mówiąc tylko walczcie do ostatniego żołnierza, hie hie... No i mamy sobie oddział szwędający się nie wiadomo po co w pobliskim lesie. Oddział naszego mc, narwanego ziemniaka.


Jedzą sobie obiad, ale w trakcie ruszają wesprzeć padającą twierdzę. Mechy są na początku realistyczne, powolne, ciężkie, to czego byśmy się spodziewali po człapiących czołgach, aż do momentu, gdy w drodze napotykają cywilną ciężarówkę atakowaną przez wrogi oddział. Wbrew rozkazom Tokimune leci bronić cywili i traci swojego mecha. Ale ale! Cywile przewozili jakiegoś supertajnego, prototypowego mecha w swojej ciężarówce, cóż za zbieg okoliczności! Ta, jasne... Mech nazywa się Argevollen i jest tak zajebisty, ze rozwala wroga kopem z półobrotu. W komplecie ładna blond techniczka.


Graficznie ładnie, muzyka ok, aktorsko też nie ma się czego czepić. Fabuła zalatuje starymi Gundamami trochę. Głębia? xD Może być przyjemne oglądadło o ile mc nie będzie bardzo angstował i wkurzał, póki co jest strawny. Solidne stany średnie jak dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)