środa, 9 lipca 2014

Akame ga Kill! - pierwsze sensacje

Welp, kolejna seria po której obejrzeniu mam problem, w sumie miałbym lepsze wrażenia, gdyby nie jeden haniebny błąd twórców... Och, w każdym razie dawno nic nie wywołało u mnie takiego dysonansu poznawczego. Czemu? O tym dalej. I będą spoilery.



Początek jest dość generyczny, chociaż plus za projekt potwora, nie słyszałem za bardzo o ziemnych smokach. Zatem nasz bohater ratuje podróżników, na których drodze staje bestia. W krótkiej rozmowie, w bardzo prostoliniowy sposób mówi, ze jedzie do stolicy zarobić pieniądze dla swojej wioski. Uratowani wędrowcy odwdzięczają się dobrą radą - ludzie są groźniejszy niż potwory. A potem mamy opening, który jest jednym wielkim spoilerem jedynego plot twistu w odcinku, nie żeby był jakiś wybitnie skomplikowany.


W stolicy trafia na bardzo przyjemną blondynkę o wielkich zaletach, która postanawia co nieco nauczyć go życia. Najpierw stawia jej obiad, a potem daje w cudownie idiotyczny sposób obrobić z pieniędzy zebranych przez całą wioskę. Brawo debilu.
A potem ma szczęście, tzn. ponieważ dostaliśmy w twarz spoilerem z openingu, wiemy +/- czego oczekiwać, nie będzie tak różowo jak ten kretyn sobie wyobrażał. No, ale ląduje w dużym ciepłym domu bogaczy, dostaje jeść i w ogóle jest całkiem fajnie.


Jak już jest najedzony, oczywiście opowiada miłym gospodarzom swoją historię, przy okazji mówiąc, ze ruszył z 2 przyjaciół, ale atak bandytów ich rozproszył. Miły starszy pan obiecuje popytać czy ktoś ich nie widział i sprowadzić. Yay! W dzień, na zakupach z panienką, jeden ze strażników sprzedaje młodemu wskazówkę, no i pojawiają się plakaty z Nocnym Rajdem, grupką zabójców atakujących bogaczy. Zgadnijcie kto pojawia się w nocy? TUN DUN DUN


I zaczynają bardzo elegancko wycinać strażników, gospodarzy, ale wkoło jest wesoło! MC ma dylemat, czy powinie się ruszyć, ale rusza, bronić tej miłej dziewczyny, która zgarnęła go z ulicy. W solowej walce z mała dziewczynką z kataną, lubimy małe dziewczynki z katanami, dostaje manto, ale przeżywa, sukces.


A potem pojawia się reszta grupy, w tym cycata laska, która go oszwabiła dzień wcześniej. I otwierają drzwi do składziku w parku. Jest wesoło i są koledzy mc. W sumie to jeden kolega, który za chwile też zemrzy. W sumie do tego momentu wyglądało jak generyczny akcyjniak w świecie fantasy (gdyby nie spoilerowy op)









Wysłuchuje histerycznych wrzasków swojej "wybawicielki", ale nie pozwala jej zabić. Woli sam. Szkoda że ta scena jest drgającymi statycznymi ilustracjami, rysowanymi w mroczniejszym stylu, gdyby całość tak wyglądała byłbym w stanie łykać to ślepo. Potem rozmawia z przyjaciele, który umiera.
A zabójcy go przygarniają, bo hej, jest zdolny, ma szczęście i zabija bez mrugnięcia okiem. Czy wszyscy są cholernymi psychopatami, serio?


Yup, soooo gaaaay. Pan w zbroi jest jedynym oprócz mc mężczyzną w grupie.

Podsumowanie

Mogło być mrocznie, miało być mrocznie, a przez większośc odcinka i w zapowiedzi następnego wygląda jak generyczne japońskie fantasy - bajkowo kolorowo, chociaż OP trzyma klimat. Trochę balansuje na granicy bycia grim-edgy, ale mamy tak absurdalne zmiany nastroju, że doświadczyłem dysonansu. Bo najpierw lekka komedia, potem akcja, ponury horror i nagle bum, żart i sparkle w twarz. Wiem, zę Japończycy tak robią, ale tu jakoś mnie to uderzyło. Gorzej jak w kolejnym odcinku będzie po prostu generycznie...
Graficznie jest ładnie, czysto, za czysto, wolałbym brud i tą drugą kreskę, ale zobacyzmy jak się fabuła rozwinie.
Muzyka dobrze buduje nastrój. Opening ma całkiem niezły feel, ending zupełnie mi nie siadł. Aktorsko jest porządnie, bardzo, chociaż w głównych rolach raczej świeżaki, z tego co widzę maja mocny sezon. No i pana w zbroi gra Katsuyuki Konishi ^^ (Kamina)

Zobaczę jeszcze z jeden odcinek, jak pójdzie w generyczność, czego się obawiam to raczej kosz, już wolkę nawet edgy-grim...

1 komentarz:

  1. Taki kontrast (czy dysonans jeśli wolisz) nie jest złą rzeczą, jeśli jest wykonany przyzwoicie (Higurashi jako legenda gatunku), w szczególności jak masz zamiar podkreślić różnice między światem, który widzisz za dnia, a światem, który widzisz w nocy... co nie zmienia faktu, że w Akame ga kill zostało to wykonane według mnie raczej kiepsko. Cała akcja w nocy i zachowanie postaci były na tyle mdłe, że nawet jeśli wszystko zostałoby wykonane w wesołych jaskrawych kolorach, z jadącymi w tle kucykami i latającymi wróżkami, to nie zauważyłbym różnicy.
    Nie mam w zwyczaju porzucać zaczętego anime, więc pewnie obejrzę całość, ale spodziewam się raczej taniej rozrywki, niż czegoś głębszego/ciekawego.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jak coś od siebie napiszesz ;)